poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 11

 Uśmiechając się sama do siebie przełożyłam drugą nogę nad parapetem. Zwinnie skoczyłam na marmurowy podest pod oknem i trzymając się dachu przesunęłam stopy w kierunku wyjścia. Po chwili byłam przy tylnych drzwiach. Szybko przeszłam przez bramę i zaczęłam biec przed siebie. Uśmiechałam się pewnie jak idiotka ale to sprawiało mi przyjemność. Było dosyć późno i ta część miasta była prawie pusta. Gdzieniegdzie ludzie zatrzymywali się i przecierali oczy ze zdumienia patrząc na mnie ale miałam to głęboko gdzieś mimo, że zdawałam sobie sprawę z konsekwencji mojego zachowania. Idąc szeroką ulicą przystanęłam na chwilę spoglądając do jednych z okien domu. Dwie dziewczynki biegały po mieszkaniu z maskotkami, a rodzice śmiali się i kamerowali zdarzenie. Następnie cała rodzina usiadła na kanapie i zaczęła oglądać jakiś film przytulając się nawzajem. Uśmiechnęłam się smutno i głęboko westchnęłam.Moje nogi poniosły mnie w miejsce gdzie jak byłam mała, zimą chodziłam z Hope karmić łabędzie. Małe jeziorko z czystą wodą i drewnianym molo. Usiadłam na samym końcu pomostu i wpatrzyłam się w równą taflę wody od której odbijało się światło księżyca.W pewnej chwili zrobiło mi się strasznie zimno. "Tak to jest jak wychodzisz po koniec listopada w bluzce z krótkim rękawem, idiotko" Dziwne, że wcześniej tego nie czułam. Wstałam i zaczęłam iść drogą powrotną do domu. Kiedy miałam skręcić i przejść przez bramę zaświtała mi pewna myśl. "O nie! Nie zrobisz tego!" Przygryzłam wargę i natychmiast ruszyłam w przeciwnym kierunku. Po paru minutach byłam przed ogromnym apartamentowcem. Niezauważalnie wślizgnęłam się do środka i pojechałam windą na ostatnie piętro. Niepewnym krokiem podeszłam do mahoniowych drzwi i delikatnie w nie zapukałam. Po chwili na korytarzu rozległ się dźwięk przekręcanego zamka. W progu stanął zdziwiony Hazz. Chyba powinnam przestać robić mu niezapowiedziane wizyty.
-Hej, Mary. Nie spodziewałam się Ciebie.- powiedział trochę zmieszany.
-Umm...ja...- nie dokończyłam bo do przedpokoju weszła wysoka blondynka.
-Harry?- powiedziała podnosząc brwi.
-Przepraszam, nie wiedziałam, że jesteś zajęty. Nie będę przeszkadzać.- wydukałam.
-Nie, nie...-Hazz obrócił głowę w kierunku dziewczyny dając mi tym samym idealne warunki do ucieczki.  Najszybciej jak tylko mogłam pobiegłam do wyjścia. Dlaczego to tak cholernie zabolało? Przecież nawet nie jesteśmy razem! Nie wiem kim ona jest. Zawsze robię sobie niepotrzebne nadzieje. To i tak by się nie udało! To by było niemożliwe. Może to jego dziewczyna, a ja głupia zachowywałam się jak wariatka. Co jest ze mną nie tak?! Mogłam posłuchać tego głosu, który mi pierwszy raz dobrze radził.

 Nawet nie wiem kiedy znalazłam się z powrotem w pokoju. Po moich pliczkach pociekły łzy. Drżącymi rękami wyciągnęłam telefon. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam dziesięć nieodebranych połączeń od Harrego. Szybko wybrałam numer do Hope. Po paru sygnałach usłyszałam jej śpiący głos.
Mary? Czemu tak późno dzwonisz?- próbowałam uspokoić oddech i wziąć się w garść ale słysząc ją, ponownie się rozklełam.
-Ja...byłam u Harrego...a jakaś dziewczyna u niego była...uciekłam...on zadzwonił potem...- nie wiem czy udało mi się skleić jakieś sensowne zdane.  W pauzach między słowami pociągałam nosem.- a dzisiaj byłam na zebraniu..i był tam Lucas...a jutro idę z nim na kolację...
-Mary. Musisz się uspokoić. Policz do dziesięciu i spokojnie powiedz mi co się stało.- zrobiłam jak kazała.
-Dziś byłam na jakimś spotkaniu biznesowym z tatą i tam był syn jakiegoś wicepremiera Lucas Cordman. Cały czas się na mnie gapił na tym spotkaniu, a potem zaprosił mnie na kolację. Chciałam odmówić ale mój ojciec mi przerwał i powiedział, że z chęcią pójdę. Jak wróciłam do domu to poszłam na spacer i tak jakoś nogi poniosły mnie do Harrego. Nie udawaj, że nie wiesz kto to bo się wygadał. No i u niego była jakaś dziewczyna. Teraz nie wiem właściwie czemu płaczę i do Ciebie dzwonię bo my przecież nawet nie jesteśmy razem.- zrobiłam głęboki wdech.- Ah, no i mama jest w ciąży.


***

Dziś tak krótko bo mimo, że nie mam ferii siedzę w domu z gorączką. No nic. Zapraszam na aska oraz mojego drugiego bloga. Ah, zapomniałabym. Chcę Wam bardzo serdecznie podziękować za ponad 1000 wejść. Robię to po fakcie bo jestem gapa i nie podziękowałam w poprzednim rozdziale. Jak Wam się podoba nagłówek? Nie jest to coś co chciałam uzyskać ale muszę powiedzieć, że jestem zadowolona.


Kocham Was
Buziaczki
                                            Cat

6 komentarzy:

  1. SUPER!!!

    Matko, ale ta dziewczyna to pewnie tylko jego jakaś znajoma, prawda? Oni na 100% nie są razem, ani Harry też na pewno nie wziął jej sobie na... ehem... jedna noc. Może to Gemma? Ha! Przecież przez jakiś czas miała blond włosy xd

    BOSKI ROZDZIAŁ I CZEKAM NA NEXT!
    Nicol <3
    http://harrykochakotki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nagłówek boski :D
    A ja myślę, że tą dziewczyną była Gemma :D O moja poprzedniczka też tak myśli :D
    haha :P
    No to ja tak myślę i teraz Harry będzie chciał się z nią spotkać i wszystko wytłumaczyć, ale ona pójdzie na tą durną kolację... :(
    No nic, czekam na następny :D
    Mam nadzieję, że Mary się pozbiera czy coś :))
    Buziaki Rose xxx
    Ps. Jeśli chcesz to wpadnij na chwilę do mnie, pojawiło się tam pewne nagranie :D Może się spodoba, może nie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle jest świetnie! Piszesz bombowo i strasznie mi się podoba jak dobierasz słowa :)
    czekam na next i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde ! Taki układ nie wchodzi w grę! Harry i Mary mają być razem, kapisi?!
    Co do blondynki... ja wiem, że to była Gemma xd
    Kurde, zajebiście ! ;_; Zazdro xd
    Oddaj talent !

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku biedna Mary ;C

    rozdział cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla nas nagłówek jest prześliczny, od razu jak weszłyśmy szczena nam opadła. Idealny!
    Hazza i jakaś blondi (rękawy do góry) GDZIE ON JEST?
    Nie no też nam się wydaje, że wszystko się wyjaśni...
    Fajne przejście na końcu opowiada opowiada i "mama jezt w ciży" tak prawdziwie hihi ;) W ogóle całe twoje opowiadanie jest tak jakby z życia wzięte ;)

    OdpowiedzUsuń

Dodając komentarz wywołujesz ogromny uśmiech na mojej twarzy. Kocham Cię ♥