czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 10

 Jukka i Hexa
To rozdział dla Was ♥
Dziękuję za wszystko.

*Oczami Harr'ego*

-Nie chcesz żebym Cię odprowadził?- zapytałem na co Mary pokręciła przecząco głową.- W takim razie cześć.- nie bardzo wiedziałem co mam zrobić. Przytulić ją? Pocałować? Może ona tego nie chce. Zanim zdążyłem obrócić się i zamknąć drzwi poczułem drobne ręce oplatające moją szyję. Nie zastanawiając się odwzajemniłem uścisk.
-Dziękuję.- usta dziewczyny były przyłożone do mojego obojczyka w momencie gdy wyszeptała te słowa. Nie bardzo wiedziałem o co jej chodzi więc nie odpowiedziałem. Mary szybko się odsunęła i znikła w windzie. Zamknąłem drzwi i z trudem wypuściłem powietrze zgromadzone w moich płucach marszcząc przy tym brwi. Nie wiedząc do ze sobą zrobić usiadłem na podłodze i wpatrywałem się w moje lustrzane odbicie. "Dobra Styles. Co się z tobą dzieje? Musisz wziąć się w garść."

*Oczami Mary*

Weszłam do salonu i zobaczyłam matkę siedzącą na kanapie. Po jej wyrazie twarzy spostrzegłam, że była nieźle wkurzona. Ciemne podkówki pod oczami świadczyły o jej dużym zmęczeniu. Pewnie przez noc nie zmrużyła oka martwiąc się o swoją wyrodną córkę.
-Możesz to jakoś wyjaśnić.- jej głos był zimny i wyjątkowo ostry.
-Mówiłam Ci już, że to wszystko moja wina. Nie powinnam była jej nigdzie zabierać.- zaskoczona odwróciłam głowę i zobaczyłam sylwetkę Katie. Uuu..musiała mieć dużego kaca. Zabalowała sobie wczoraj. Jedną ręką podparła się stołu, a druga przytrzymywała szklankę wody z lodem.
-Spróbuj jeszcze raz coś takiego wywinąć, a obiecuję Ci, że do trzydziestki nie wyjdziesz z pokoju, a teraz zejdź mi z oczu.- oburzona jej słowami odwróciłam się w kierunku schodów. "Wal się!'. Nie zwracając na nic uwagi weszłam do łazienki i zmieniłam swoją wczorajszą sukienkę na jeansowe szorty i kremową bluzkę na ramiączkach. Długie włosy upięłam w wysoki kok. O dziwo takie wydanie mnie najbardziej mi pasowało.
-Mary, otwórz drzwi.- usłyszałam głos mojej matki. Zirytowana przekręciłam klucz w zamku i rzuciłam zimne spojrzenie.
-Czego chcesz?- warknęłam podnosząc wzrok. Jej zniesmaczony wyraz twarzy dał mi wyraźnie do zrozumienia, że nie powinnam się do niej odzywać w ten sposób.- Po co przyszłaś, matko?- poprawiłam się z wymalowanym, fałszywym uśmiechem na ustach.
-Dziś jest spotkanie polityczne i ojciec chce żebyś tam była.- podeszła i poklepała mnie po ramieniu.- To bardzo ważne.- przymrużyłam oczy kiedy wychodziła. Co ja będę robić na tym spotkaniu? Czy on musi mnie tak maltretować?

  Po godzinie byłam gotowa do wyjścia. Na sobie miałam woskowaną spódniczkę ze złotym zamkiem z tyłu i białą koszulę. Na rękę założyłam złoty zegarek. Nie chciałam wyglądać jak królewna z bajki. W końcu to spotkanie biznesowe.
-Mary, limuzyna czeka.- oznajmił tata. Niechętnie podałam mu rękę i wyszliśmy z pałacu. Przed bramą zebrała się grupa paparazzi czekających na sensację. Nie lubiłam blasku fleszy dlatego bardzo szybko wsiadłam do pojazdu. Podczas jazdy ustaliliśmy jeszcze kilka szczegółów dotyczących zebrania. Ojciec poruszył też temat mojego zachowania. Jakże by inaczej? Na miejscu przyklejonym uśmiechem powitałam wszystkich polityków.
-Panno Spencer.- odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam młodego mężczyznę o ciemnych oczach. Był niewiele starszy. Jego twarz zdobił kilkudniowy zarost. Zdecydowanie przewyższał mnie wzrostem.
-Proszę mówić mi Mary.- uścisnęłam dłoń chłopaka.
-Cokolwiek sobie życzysz. Lucas Cordman.- uśmiechnął się pokazując przy tym swoje białe zęby. Poczułam się trochę nieswojo.
-Mary? Oh, widzę, że już poznałaś Lucas'a. To syn wicepremiera.- z zakłopotania wybawił mnie głos taty. W takich chwilach dziękuję za to jego wyczucie czasu. Ojciec i Lucas wymienili uściski dłoni. Na szczęście spotkanie już się rozpoczęło i nie musiałam przebywać w towarzystwie tego całego Lucas'a.

 Zebranie trwało już od ponad dwóch godzin, a ja cholernie się nudziłam. Kompletnie nie rozumiałam o czym oni wszyscy mówią. Pod stołem bawiłam się skrawkiem spódnicy, a moje myśli skupiały się na czymś zupełnie innym. W pewnym momencie przyłapałam się na nerwowym stukaniu paznokciami w blat. "Uspokuj sie bo nerwicy dostaniesz." W myślach przywołałam się do porządku. Delikatnie odwróciłam głowę w bok i od razu tego pożałowałam. W moją stronę skierowane były oczy Lucas'a. Niemalże czułam jak wypala mi dziurę w plecach. Ze zdenerwowania przygryzłam wargę. Niech to wszystko się teraz skończy!

 Odetchnęłam głęboko wychodząc na zewnątrz budynku. Nigdy więcej nie dam się namówić na coś takiego. Mój ojciec poszedł się jeszcze pożegnać z wszystkimi obecnymi. Ja nie miałam na to siły. W momencie gdy miałam wchodzić do samochodu ktoś dotknął mojego ramienia. Gwałtownie obróciłam się ze strachem w oczach.
-Wybacz, nie zamierzałem Cie przestraszyć.- oczywiście był to ten syn wicepremiera. Nie wiem dlaczego ale miał w sobie coś odpychającego. Nie mogę powiedzieć, że nie był przystojny. Po prostu emocje, które u mnie wywoływał nie były do końca pozytywne. Jego onieśmielająca aura i zimy ton głosu nie wzbudzały przyjemnych odczuć.
-Umm...nie szkodzi.- słabo się uśmiechnęłam nie wiedząc czego tak właściwie ode mnie chce.
-Chciałbym zabrać Cie jutro na kolację.-powiedział pewnym głosem. Szerzej otworzyłam oczy ze zdumienia.- Spokojnie, żadnych politycznych spraw. Tylko zwykła kolacja.- nie wiem kurde czy mnie tym uspokoił. "Zwykła" kolacja brzmiała gorzej.
-Ja...nie sądzę żeby to by...
-Mary z miłą chęcią pójdzie.- przerwał mi ojciec.
-W takim razie będę jutro o dwudziestej.- Lucas uśmiechnął się po czym odszedł. Nie mogłam się ruszyć. To chyba ja będę o sobie decydować!

 Droga powrotna przeminęła w ciszy. Byłam zła. Cholernie zła za to co zrobił. Po wejściu do domu od razu położyłam się do łóżka. Nie miałam na nic ochoty. Leżałam tak i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. W pewnym momencie podeszłam do okna i delikatnie je uchyliłam. Moją twarz otulił zimny powiew londyńskiego wiatru. Uśmiechnęłam się po czym przełożyłam jedną nogę na zewnątrz i odetchnęłam głęboko. Nie chcę tak dłużej żyć.

" The on­ly way to get rid of a tem­pta­tion is to yield to it."

"
***
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam. U mnie ciężko...
Do końca tygodnia postaram się coś napisać. Dziękuję, że ze mną jesteście
To już 10 rozdział. Mam nadzieję, że się podobał. 
Wpadajcie na aska jeśli macie jakiekolwiek pytania. 
Niestety byłam zmuszona zmienić swoją nazwę z "Lilly" na "Cattie"...długa historia...nie pytajcie...adres mailowy też się zmienił cattie.styles@o2.pl
Ah, ten gif..ten uśmiech...

Cat                                

8 komentarzy:

  1. W tym opowiadaniu jeszcze nigdy nie było tak, jak teraz czekam na rozdział, aż tak baaardzo ;) Czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej sorki, że nie było mnie wczoraj, ale jak już wspominałam nie wiem dlaczego, ale na bloggerze nie wyświetlają mi się twoje posty :(
    Brakuje mi Harrego... Ja chcę go w następnym rozdziale! :)
    A tan człowiek... nie wiem dlaczego, ale mam złe przeczucia. no nic.
    Pozdrawiam cię bardzo serdecznie!
    Rose xxx
    Ps. zapraszam do siebie gdzie pojawił się kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię to! :D Uwielbiam tą część "oczami Harrego" sama nie wiem czemu, ale strasznie mi się spodobała :) cały rozdział świetny jak zawsze i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy zobaczyłam rozdział od razu banan na twarzy.
    Ja kocham to opowiadanie ,jest takie ...no świetne
    i ty masz ogromny talent !
    Ciekawe co będzie na tej kolacji i czy Mary w ogóle pójdzie xD
    Czekam i pozdrawiam KC <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :*
    Mam nadzieje że niedługo doczekam się kolejnego ;p

    A w wolnym czasie zapraszam do mnie
    http://miss-you-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. O! :D
    No, no historia się rozkręca :D
    Czemu ma złe przeczucia ? ;o
    No, ale nic, jak zawsze rewelacyjnie ! Tak jak Ann podoba mi się oczami Harrego :D
    Dobra, lece ;*
    Weeeny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowałam Cię do Liebster Award ! Szczegóły tu: http://onedirectionimaginyby.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  8. No ten uśmiech jest zajebisty... <3
    A Jeszcze bardziej zajebisty jest ten rozdział.
    Przytulas z Haroldem i skacowana ciotka ;)
    Ten cały syn wicepremiera chyba podpadł do gustu ojcu...
    Oj chyba będą problemy...
    Zgadzamy się z Emm... Coraz bardziej się wszystko rozkręca.
    Dziękujemy za dedykację i również jesteśmy ci wdzięczne za wszystko :**

    OdpowiedzUsuń

Dodając komentarz wywołujesz ogromny uśmiech na mojej twarzy. Kocham Cię ♥