Wreszcie mogę przywitać Was po tej przerwie!
Od razu przepraszam za jakość rozdziału...
Obiecuję, że niedługo akcja się rozkręci xD
Dziś jestem za bardzo zmęczona żeby poprawiać błędy dlatego zrobię to jutro.
Jeśli ktoś z Was nie przeczytał poprzedniej notki to wstawiam jeszcze raz link do zwiastuna Tears
Mam nadzieję, że rozdziały uda mi się zacząć publikować jakoś w połowie marca.
Także ten...
Enjoy ;D
~
Do moich uszu dobiega delikatny śmiech dziecka. Idę w stronę
tego dźwięku i naglę znajduję się na ogromnej łące. W cieniu pod dużym dębem
siedzą dwie postacie.
-Jak masz na imię?- mówi mała dziewczynka. Kobieta siedząca
obok niej trochę posmutniała.
-Channel, ale wolę żebyś mówiła na mnie Chan.- na jej twarzy
pojawił się lekki uśmiech.
-Ja jestem Mary.-blondynka podała swoją malutką rączkę
dorosłej brunetce.
-Wiem.- kobieta cały czas wpatrzona była w piękne, szare
oczy dziewczynki.
-Ja to wiesz?- blondynka nie doczekała się odpowiedzi
ponieważ do jej uszu dobiegło wołanie ojca.- Przepraszam, Chan ale muszę już
iść.- wstała i pobiegła do swojego taty.
~
Obudziłam się w
środku nocy z przerażeniem wypisanym na twarzy. Myślałam, że to już nigdy mi
się nie przyśni. Przez pewien czas obraz tej kobiety męczył mój umysł co noc.
Nie wiem kim ona jest, ani co robi w mojej podświadomości. Kiedyś powiedziałam
o tym ojcu ale ten jakoś dziwnie zareagował. Wydawał się wręcz trochę
zdenerwowany i skrępowany. Odparł, że takie sny często pojawiają się w naszym
umyśle odchodząc dopiero po jakimś czasie. Wielokrotnie próbowałam wyciągnąć z
niego informacje o kobiecie z imieniem 'Channel'. Na każdym kroku zostawiał
mnie z odpowiedzią, że nigdy nie miał do czynienia z kimś takim.
Delikatnie
przeczesałam dłonią włosy i wzięłam głęboki wdech. Cicho zsunęłam się z łóżka i
podeszłam do ogromnego okna. Nerwowo przygryzłam wargę już czując konsekwencje
mojej nieobecności w domu. Delikatnie kładąc stopy na drewnianych panelach
podążyłam do salonu w poszukiwaniu Gemmy. Miałam ogromną nadzieje, że
dziewczyna pożyczy mi jakieś swoje ubrania i będę mogła dojść w nich do pałacu.
Kiedy byłam coraz bliżej dużego pokoju do moich uszu dobiegał śmiech i rozmowy.
Lekko wychyliłam głowę, a w pokoju nastała cisza.
-Zasnęłaś w trakcie filmu i jak Harry przyszedł to przeniósł
cię na łóżko.- pierwsza odezwała się dziewczyna. Lekko zmieszałam się na jej
słowa.
-Umm...dzięki.- wymamrotałam.- Gemma, pomożesz mi?
***
-Co to ma znaczyć, Mary?!- mój ojciec rzucił na drewniany
stół dzisiejsze wydanie gazety. Niepewnie spojrzałam na nagłówek który brzmiał
"Następczyni brytyjskiego tronu to już nie mała dziewczynka!"
Skrzywiłam się lekko po czym przewróciłam strony na artykuł o mnie.
"Wczorajszego wieczoru córka króla naszego kraju była widziana w
ekskluzywnej restauracji na obrzeżach Londynu w towarzystwie następcy premiera-
Lusac'a Cordman'a. Około godziny drugiej w nocy fotoreporterom udało się zrobić
zdjęcia dziewczyny przechodzącej obok wieżowców One Hyde Park. Co Mary robiła o
tej porze w takim miejscu? Nie martwcie się, my będziemy mieć na to oko!"
Obok fragmentu tekstu było zamieszczonych kilka zdjęć.
Niektóre z kolacji a inne, ku mojemu przerażeniu zostały zrobione kiedy wymykam
się z apartamentu Harr'ego w ubraniach Gemmy. Przez chwilę zastanawiałam się co
powiedzieć mojemu ojcu. On nigdy nie był typem jakiegoś łagodnego człowieka.
Charakter miał dość wybuchowy szczególnie jeśli chodzi o stosunki ze mną. Można
było porównać go do jakiegoś drapieżnika. Niestety nie mogłam liczyć na
wybawienie z tej sytuacji. Podsumowując
jestem martwa.
-Wiem jak to wygląda, tato ale musisz uwierzyć mi, że nic
takiego się nie stało.- powiedziałam szukając jakiejś wiarygodnej wymówki.
-Nic takiego się nie stało?! Wymknęłaś się z domu!-
krzyknął, a ja niemal widziałam jak cała nasza służba chowa się po kątach
pałacu. Nic dziwnego bo ja sama miałam ochotę tak zrobić.
-Kiedyś przez przypadek spotkałam dziewczynę. Dużo rozmawiałyśmy
i naprawdę zaczęłam ja lubić ale to nieważne. Ona widzi we mnie kogoś innego. W
jej oczach nie jestem tą bogatą księżniczką tylko normalną osiemnastolatką. Naprawdę nie masz się o co martwić. Ona na
pewno nikomu nic nie powie ale te zdjęcia były tylko i wyłącznie z mojej winy.-
miałam nadzieję, że mój głos mnie nie zdradził bo czułam ja drży.
-Jak ma na imię ta dziewczyna?- Harry.
-Holly.- wymyśliłam imię na poczekaniu. Mężczyzna lekko
przymrużył powieki po czym westchnął.
-Ja się naprawdę o ciebie martwię. Nie możesz mieć mi tego
za złe, Mary.- w tamtej chwili moje ciało i umysł oblała fala ulgi. Uwierzył.
-Kocham cię, tato.- szepnęłam. Dawno mu tego nie mówiłam.
-Też cię kocham.-
uśmiechnął się po czym szybkim krokiem odszedł od stołu kierując się
zapewne do swojego gabinetu. Szybko poszło. Chyba coraz szybciej i lepiej
wychodzi mi kłamstwo. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiego zakończenia.
W szczególności jeśli chodzi o mojego ojca.
-Tato?- zawołałam zanim zdążył przekroczyć próg pokoju.-
Znowu śniła mi się Channel.- przysięgam, że jego ciało zesztywniało, a każdy
mięsień się napiął. Powoli odwrócił się w moim kierunku i nerwowo przeczesał
włosy.
-Rozmawialiśmy już na ten temat. Postaraj się o tym nie
myśleć.- zbył mnie tą odpowiedzią wychodząc z pomieszczenia. Coś czuję, że Chan
to nie jest wymysł mojej wyobraźni. Nie wiem w jaki sposób ale postaram się
odkryć kim jest ta kobieta.
*Miesiąc później*
-Hope?!- krzyknęłam.- Gdzie są złote bombki?- byłam w
trakcie ozdabiania choinki. Razem z moją opiekunką miałam przy tym niezły ubaw.
Można powiedzieć, że cudownie spędzałam
czas. Nasze świąteczne drzewko przywieźli dziś prosto z lasu. Miało ponad pięć
metrów, a w całym domu pachniało przepięknie! Moja matka wpadła na pomysł aby wynająć
firmę specjalizującą się w przystrajaniu domu na święta ale ku mojemu zaskoczeniu
tata wybił jej ten pomysł z głowy. Szczerze mówiąc nasze stosunki nieco się
polepszyły. Pozwala mi wychodzić do ‘Holly’ pod warunkiem, że nie zostanę
zauważona przez paparazzi i wrócę do domu przed dwudziestą trzecią. No cóż.
Powiedzmy, że czuję się trochę ograniczona ale lepsze to niż nic, prawda?
-Poszukaj w dużym czerwonym kartonie!- usłyszałam głos Hope
dobiegający z kuchni. Wstałam z podłogi po czym udałam się do ogromnego schowka
na końcu korytarza. Przez chwile mój wzrok wertował półki aż w końcu zatrzymał
się na pudle z napisem ‘ozdoby’.
Zadowolona z siebie wróciłam do przystrajania drzewka. Szkoda, że
rodziców nie ma w domu. Jak zwykle zresztą.
-Pięknie tu.- usłyszałam zachwyconą opiekunkę. Uśmiechnęłam
się po czym ostatni raz obdarzyłam spojrzeniem moje dzieło. Faktycznie było
ślicznie. Cały dom od razu nabrał klimatu.
-Kiedy rodzice wracają?- zapytałam. Na twarzy Hope
dostrzegłam cień zawiedzenia ale zniknął on tak szybko jak się pojawił. Może
tylko mi się przewidziało?
-Prawdopodobnie w wigilię ale wyjeżdżają zaraz po obiedzie.-
zawinęła sobie wokół palca jeden kosmyk moich włosów. Naprawdę nie wiem czemu
chociaż raz nie możemy spędzić świąt razem.- A czy ty przypadkiem nie umówiłaś się
z Harrym?- dodała zabawnie poruszając brwiami. Wytrzeszczyłam oczy.
-Całkiem zapomniałam.- zerwałam się i biegiem pokonałam
przestrzeń między salonem, a tylnym wyjściem z pałacu. Mój humor w jednej
chwili się polepszył. Zdecydowanie.