czwartek, 6 marca 2014

Pierwszy rozdział!

Serdecznie zapraszam Was na pierwszy rozdział Tears. Mam nadzieję, że to fanfiction przypadnie Wam do gustu.

środa, 26 lutego 2014

Rozdział 15


 Wreszcie mogę przywitać Was po tej przerwie!
Od razu przepraszam za jakość rozdziału...
Obiecuję, że niedługo akcja się rozkręci xD
Dziś jestem za bardzo zmęczona żeby poprawiać błędy dlatego zrobię to jutro.

Jeśli ktoś z Was nie przeczytał poprzedniej notki to wstawiam jeszcze raz link do zwiastuna Tears
Mam nadzieję, że rozdziały uda mi się zacząć publikować jakoś w połowie marca.
Także ten...
Enjoy ;D 
~

Do moich uszu dobiega delikatny śmiech dziecka. Idę w stronę tego dźwięku i naglę znajduję się na ogromnej łące. W cieniu pod dużym dębem siedzą dwie postacie.
 -Jak masz na imię?- mówi mała dziewczynka. Kobieta siedząca obok niej trochę posmutniała.
 -Channel, ale wolę żebyś mówiła na mnie Chan.- na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
 -Ja jestem Mary.-blondynka podała swoją malutką rączkę dorosłej brunetce.
 -Wiem.- kobieta cały czas wpatrzona była w piękne, szare oczy dziewczynki.
 -Ja to wiesz?- blondynka nie doczekała się odpowiedzi ponieważ do jej uszu dobiegło wołanie ojca.- Przepraszam, Chan ale muszę już iść.- wstała i pobiegła do swojego taty.

~



  Obudziłam się w środku nocy z przerażeniem wypisanym na twarzy. Myślałam, że to już nigdy mi się nie przyśni. Przez pewien czas obraz tej kobiety męczył mój umysł co noc. Nie wiem kim ona jest, ani co robi w mojej podświadomości. Kiedyś powiedziałam o tym ojcu ale ten jakoś dziwnie zareagował. Wydawał się wręcz trochę zdenerwowany i skrępowany. Odparł, że takie sny często pojawiają się w naszym umyśle odchodząc dopiero po jakimś czasie. Wielokrotnie próbowałam wyciągnąć z niego informacje o kobiecie z imieniem 'Channel'. Na każdym kroku zostawiał mnie z odpowiedzią, że nigdy nie miał do czynienia z kimś takim.

  Delikatnie przeczesałam dłonią włosy i wzięłam głęboki wdech. Cicho zsunęłam się z łóżka i podeszłam do ogromnego okna. Nerwowo przygryzłam wargę już czując konsekwencje mojej nieobecności w domu. Delikatnie kładąc stopy na drewnianych panelach podążyłam do salonu w poszukiwaniu Gemmy. Miałam ogromną nadzieje, że dziewczyna pożyczy mi jakieś swoje ubrania i będę mogła dojść w nich do pałacu. Kiedy byłam coraz bliżej dużego pokoju do moich uszu dobiegał śmiech i rozmowy. Lekko wychyliłam głowę, a w pokoju nastała cisza.
 -Zasnęłaś w trakcie filmu i jak Harry przyszedł to przeniósł cię na łóżko.- pierwsza odezwała się dziewczyna. Lekko zmieszałam się na jej słowa.
 -Umm...dzięki.- wymamrotałam.- Gemma, pomożesz mi?


***



-Co to ma znaczyć, Mary?!- mój ojciec rzucił na drewniany stół dzisiejsze wydanie gazety. Niepewnie spojrzałam na nagłówek który brzmiał "Następczyni brytyjskiego tronu to już nie mała dziewczynka!" Skrzywiłam się lekko po czym przewróciłam strony na artykuł o mnie. "Wczorajszego wieczoru córka króla naszego kraju była widziana w ekskluzywnej restauracji na obrzeżach Londynu w towarzystwie następcy premiera- Lusac'a Cordman'a. Około godziny drugiej w nocy fotoreporterom udało się zrobić zdjęcia dziewczyny przechodzącej obok wieżowców One Hyde Park. Co Mary robiła o tej porze w takim miejscu? Nie martwcie się, my będziemy mieć na to oko!"

 Obok fragmentu tekstu było zamieszczonych kilka zdjęć. Niektóre z kolacji a inne, ku mojemu przerażeniu zostały zrobione kiedy wymykam się z apartamentu Harr'ego w ubraniach Gemmy. Przez chwilę zastanawiałam się co powiedzieć mojemu ojcu. On nigdy nie był typem jakiegoś łagodnego człowieka. Charakter miał dość wybuchowy szczególnie jeśli chodzi o stosunki ze mną. Można było porównać go do jakiegoś drapieżnika. Niestety nie mogłam liczyć na wybawienie z tej sytuacji.  Podsumowując jestem martwa.
 -Wiem jak to wygląda, tato ale musisz uwierzyć mi, że nic takiego się nie stało.- powiedziałam szukając jakiejś wiarygodnej wymówki.
 -Nic takiego się nie stało?! Wymknęłaś się z domu!- krzyknął, a ja niemal widziałam jak cała nasza służba chowa się po kątach pałacu. Nic dziwnego bo ja sama miałam ochotę tak zrobić.
-Kiedyś przez przypadek spotkałam dziewczynę. Dużo rozmawiałyśmy i naprawdę zaczęłam ja lubić ale to nieważne. Ona widzi we mnie kogoś innego. W jej oczach nie jestem tą bogatą księżniczką tylko normalną osiemnastolatką.  Naprawdę nie masz się o co martwić. Ona na pewno nikomu nic nie powie ale te zdjęcia były tylko i wyłącznie z mojej winy.- miałam nadzieję, że mój głos mnie nie zdradził bo czułam ja drży.

-Jak ma na imię ta dziewczyna?- Harry.

-Holly.- wymyśliłam imię na poczekaniu. Mężczyzna lekko przymrużył powieki po czym westchnął.

-Ja się naprawdę o ciebie martwię. Nie możesz mieć mi tego za złe, Mary.- w tamtej chwili moje ciało i umysł oblała fala ulgi. Uwierzył.

-Kocham cię, tato.- szepnęłam. Dawno mu tego nie mówiłam.

-Też cię kocham.-  uśmiechnął się po czym szybkim krokiem odszedł od stołu kierując się zapewne do swojego gabinetu. Szybko poszło. Chyba coraz szybciej i lepiej wychodzi mi kłamstwo. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiego zakończenia. W szczególności jeśli chodzi o mojego ojca.

-Tato?- zawołałam zanim zdążył przekroczyć próg pokoju.- Znowu śniła mi się Channel.- przysięgam, że jego ciało zesztywniało, a każdy mięsień się napiął. Powoli odwrócił się w moim kierunku i nerwowo przeczesał włosy.

-Rozmawialiśmy już na ten temat. Postaraj się o tym nie myśleć.- zbył mnie tą odpowiedzią wychodząc z pomieszczenia. Coś czuję, że Chan to nie jest wymysł mojej wyobraźni. Nie wiem w jaki sposób ale postaram się odkryć kim jest ta kobieta. 


*Miesiąc później*


-Hope?!- krzyknęłam.- Gdzie są złote bombki?- byłam w trakcie ozdabiania choinki. Razem z moją opiekunką miałam przy tym niezły ubaw.  Można powiedzieć, że cudownie spędzałam czas. Nasze świąteczne drzewko przywieźli dziś prosto z lasu. Miało ponad pięć metrów, a w całym domu pachniało przepięknie! Moja matka wpadła na pomysł aby wynająć firmę specjalizującą się w przystrajaniu domu na święta ale ku mojemu zaskoczeniu tata wybił jej ten pomysł z głowy. Szczerze mówiąc nasze stosunki nieco się polepszyły. Pozwala mi wychodzić do ‘Holly’ pod warunkiem, że nie zostanę zauważona przez paparazzi i wrócę do domu przed dwudziestą trzecią. No cóż. Powiedzmy, że czuję się trochę ograniczona ale lepsze to niż nic, prawda?

-Poszukaj w dużym czerwonym kartonie!- usłyszałam głos Hope dobiegający z kuchni. Wstałam z podłogi po czym udałam się do ogromnego schowka na końcu korytarza. Przez chwile mój wzrok wertował półki aż w końcu zatrzymał się na pudle z napisem ‘ozdoby’.  Zadowolona z siebie wróciłam do przystrajania drzewka. Szkoda, że rodziców nie ma w domu. Jak zwykle zresztą.

-Pięknie tu.- usłyszałam zachwyconą opiekunkę. Uśmiechnęłam się po czym ostatni raz obdarzyłam spojrzeniem moje dzieło. Faktycznie było ślicznie. Cały dom od razu nabrał klimatu.

-Kiedy rodzice wracają?- zapytałam. Na twarzy Hope dostrzegłam cień zawiedzenia ale zniknął on tak szybko jak się pojawił. Może tylko mi się przewidziało?

-Prawdopodobnie w wigilię ale wyjeżdżają zaraz po obiedzie.- zawinęła sobie wokół palca jeden kosmyk moich włosów. Naprawdę nie wiem czemu chociaż raz nie możemy spędzić świąt razem.- A czy ty przypadkiem nie umówiłaś się z Harrym?- dodała zabawnie poruszając brwiami. Wytrzeszczyłam oczy.

-Całkiem zapomniałam.- zerwałam się i biegiem pokonałam przestrzeń między salonem, a tylnym wyjściem z pałacu. Mój humor w jednej chwili się polepszył. Zdecydowanie.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Mała przerwa :(

Hej Kochani! Jestem niestety zmuszona to napisać ale w najbliższym czasie nie pojawi się żaden rozdział.
Na to małe zawieszenie bloga złożyło się tak naprawdę wiele powodów.
Ostatnio prawie na nic nie mam czasu. Ciągle jestem, że tak powiem w biegu.
Mam mnóstwo nauki bo za dwa tygodnie zaczynają mi się ferie. Naprawdę jest dużo do poprawiania. Do tego dochodzą jeszcze wszystkie zajęcie dodatkowe, koncerty, konkursy...i ja po prostu nie daję już rady. Codziennie sypiam góra po dwie godziny bo do tej nieszczęsnej nauki dochodzi jeszcze moja bezsenność. Potem w szkole jestem umordowana i nie mogę się skupić.
Jak wspominałam mój komputer też ze mną nie współpracował i dlatego musiałam go wymienić. Nowy jeszcze nie przyszedł, a uwierzcie mi, że na telefonie wcale się tak super nie pisze.
Z moją weną też jest kiepsko. Od dwóch dni siedzę i nie potrafię jednego sensownego zdania napisać.
Moje zdrowie też nie jest w najlepszym stanie i nie wiem czy na ferie rodzice nie wywiozą mnie gdzieś na koniec świata ;D
Nie wiem czy uda mi się całkowicie odciąć od bloga ale jak na razie mam zamiar postawić sobie szlaban (oczywiście wiem, że to mi się nie uda)

Chcę tylko przypomnieć, że pewnie dalej będzie można mnie 'złapać' na asku.
Ściślej mówiąc nie mam pojęcia kiedy do Was wrócę. Może za miesiąc...naprawdę nie mam pojęcia.
W wolnym czasie zerknijcie sobie w zakładkę "Polecane". Jestem pewna, że znajdziecie sobie coś w zamian za Awakening.



                                                                                            Kocham Was mocno i tęsknię, Cat




Buziak od Stylesa 


I kolejne buziaki









sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 14 oraz wszystkiego najlepszego Harry!

 *Oczami Harr'ego*

 Nerwowo stukałem palcami o stół w rytm jakiejś piosenki. Może nie powinienem był tak wydzwaniać do Mary. Czemu czuję się źle z tym wszystkim? Czemu wydaje mi się jakbym ją okłamał? Myślałem, że tak zachowują się tylko ludzie w związku. Nie wiem co się teraz ze mną dzieje. Wziąłem jeden głęboki wdech i lekko przymknąłem powieki. Czy ja jestem zdenerwowany? Nie, to niemożliwe.
-I jak? Przyjdzie?- usłyszałem podekscytowany głos mojej siostry. Czasami potrafi być naprawdę denerwująca i odrobinę nachalna.
-Taa.- odpowiedziałem niezrozumiale.
-W końcu poznam tą twoją dziewczynę.- uśmiechnęła się i puściła mi oczko.
-Co? Nie! Ona nie jest moją dziewczyną.- otworzyłem szerzej oczy.
-W takim razie kim?- zaskoczył mnie jej pytanie ponieważ sam nie znałem na nie odpowiedzi.
-Ona...sam nie wiem.- spuściłem głowę patrząc na swoje dłonie. Mimo, że nie wiedziałem wyrazu jej twarzy byłem przekonany co do tego, że się uśmiecha. Nim zdążyłem się obejrzeć, usłyszałem charakterystyczny dźwięk dzwonka do drzwi. Nie wiem dlaczego ale moje serce zabiło chyba ze sto razy szybciej. Oboje z Gemmą zerwaliśmy się z krzeseł i niemal biegiem dotarliśmy do wejścia. Szybko przekręciłem zamek, a moim oczom ukazała się Mary. Wyglądała cudownie.
-Umm...hej.- zaczęła niepewnie kiedy zza rogu wychyliła się moja siostra.
-Wejdź.- gestem wskazałem środek mieszkania desperacko próbując oderwać od niej wzrok.
-Przepraszam. Nie zdążyłam się przebrać.- powiedziała jakby wyczuwając, że się na nią patrzę.
-Nie...nie szkodzi.- wydukałem. Po chwili usłyszałem ciche chrząknięcie.
-Mary to jest moja siostra Gemma. Gemma to Mary.- wskazałem na siostrę. Z twarzy Mary można było wyczytać ulgę i trochę tak jakby zażenowanie.
-O mój Boże! Tak się cieszę, że mogę w końcu poznać dziewczynę mojego braciszka.- zapiszczała Gemma na co dyskretnie wywróciłem oczami.
-Umm...my nie jesteśmy razem.- powiedziała zmieszana Mary.
-No nieważne. I tak muszę cię lepiej poznać dlatego organizujemy sobie babski wieczór.- Mary zmarszczyła brwi.
-No wiesz plotki, góra lodów, romantyczne filmy.- odpowiedziała moja siostra widocznie zaskoczona brakiem wiedzy drugiej dziewczyny w tym temacie.
-Ah tak jasne. Umm..Harry? Mogłabym pożyczyć od ciebie jakąś koszulkę?- nie czekając dłużej szybko poszedłem do sypialni i wziąłem z półki jakiś luźny t-shirt. Podałem go blondynce po czym obserwowałem jak idzie w kierunku łazienki.

*Oczami Mary*

Czułam się jak kompletna idiotka. Oczywiście, że to była jego siostra. Co ja sobie myślałam? Zdziwiło kiedy Gemma powiedziała, że jesteśmy razem. Wzięłam głęboki wdech i przebrałam się w koszulkę Harr'ego. Jak zwykle pachniała tak pięknie. Niepewnie wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się w stronę salonu. Kiedy maja sylwetka znalazła się w wejściu do pokoju. Rozmowy Harrego i jego siostry ucichły. Przez chwile wpatrywali się we mnie jak w obrazek
-No to co? Gotowa na spędzenie naszego babskiego wieczoru...z Harrym?- ciszę przerwała Gemma.
-Ej, ja się na to nie pisałem!- krzyknął oburzony Harry.
-To sobie stąd idź.- blondynka wzruszyła rękami jakby to było oczywiste.
-Tak zrobię.- odpowiedział chłopak wstając z kanapy. Przechodząc obok mnie złapał moją dłoń, a mnie przeszły ciarki na całym ciele. Jego dotyk wywołam zupełnie inne uczucia niż Lucas. Zaciągnął za sobą do przedpokoju.
-Jakby Gemma zachowywała się...nieodpowiednio to do mnie zadzwoń. Ona czasem potrafi być zbyt bezpośrednia.- wyszeptał nie chcąc być zdemaskowanym przez siostrę.
-Jasne.- uśmiechnęłam się blado przypominając sobie dzisiejszą kolację. Zapewne jutro będę na pierwszych okładkach dwudziestu najpopularniejszych magazynów na świecie.
-Przepraszam jeśli w czymś ci przeszkodziłem z tym telefonem ale naprawdę chciałem ci to wszystko wytłumaczyć.- bacznie obserwował moją reakcję na te słowa.
-Nic nie szkodzi. Tak właściwie to w pewnym sensie mi pomogłeś.- odetchnął z ulgą.
-Ej, gołąbeczki ja się tu niecierpliwie!- usłyszeliśmy krzyk z salonu na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Widzisz? O tym właśnie mówię.-powiedział Hazz ciągle się śmiejąc. Gdy wyszedł z mieszkania postanowiłam dołączyć do Gemmy.
-To co? Zaczynamy?

 Po niecałej godzinie bawiłyśmy się w najlepsze. Gemma okazała się wspaniałą dziewczyną. Była strasznie rozgadana i otwarta. Opowiadała mi różne śmieszne historie. Nie wiedziałam, że spędzę ten czas tak dobrze.
-Opowiedz mi jak to jest.- popatrzyłam się na blondynkę z uniesionymi brwiami.- Oj no wiesz, każda dziewczyna chce być na twoim miejscu. Jak to jest być taką prawdziwą księżniczką?- westchnęłam.
-Tak szczerze to do dupy. Nawet sobie nie wyobrażasz jak trudno jest być kimś takim ja ja. Wszyscy wywierają na mnie ogromną presję. Nie mogę spokojnie wyjść na spacer do parku bo paparazzi wyśledzą każdy mój ruch czekając tylko na moment aż się potknę i wyląduję twarzą na chodniku. Jeśli wychodzę gdzieś poza dom to muszę zabierać ze sobą moich ochroniarzy i jakąś opiekunkę. Media znajdą mnie wszędzie. Wystarczy tylko mała wpadka żebym wylądowała na okładkach dwudziestu czasopism w kraju. Nie mogę sama podejmować decyzji. Wszytko za mnie robi służba. To jest chore. Czasem po prostu nie mogę tego wytrzymać.- Gemma patrzyła na mnie ze współczuciem.
-Nie wiem co mam Ci powiedzieć. Wiesz co prawda nie jestem na takim miejscu jak ty ale mój braciszek jest w najpopularniejszym boysbandzie na świecie. Kiedyś pewna fanka wkradła mi się do domu i zaczęła mi grozić, że jeśli nie dam jej numeru Harrego to bardzo tego pożałuję.- w tym momencie Gemma wybuchła śmiechem.- Ta dziewczyna miała może dwanaście lat.- ja też zaczęła się śmiać.Ta dziewczyna zadziwiająco szybko potrafiła poprawić mi humor.
-Ale miałaś przygodę.- zachichotałam.
-To co? Włączamy film?- ochoczo przytaknęłam na jej propozycję. Nawet nie wiem kiedy moje powieki zaczęły robić się coraz cięższe, a ja zapadłam w głęboki sen.


***
No dobra Kochani. Nie będę robić wywodu ja to bardzo mi się nie podoba. Przed chwilą wróciłam ze szpitala i jestem strasznie zmęczona.
 Chce tylko podziękować za wszystkie komentarze, wyświetlenia i wspomnieć, że na blogu pojawił się zwiastun (zobaczycie go w zakładce "Zwiastun") oraz główni bohaterzy Awakening (w zakładce "Oni").
 Jak Wam się podoba nowy nagłówek bloga?
  Chciałam tylko jeszcze prosić wszystkich, którzy komentują anonimowo o podpisanie się bo chciałabym jakoś kojarzyć swoich czytelników. W razie jakichkolwiek pytań zapraszam na aska. No i oczywiście jeszcze chciałam się spytać jak wrażenia po teledysku do MM?

 Teraz ta przyjemniejsza część posta. Ogarniacie to, że Hazz skończył dziś dwadzieścia lat? Ryczeć mi się chce.

Harry, Ty stara dupo za szybko dorastasz!

Życzę Ci  żebyś zawsze miał na twarzy ten wspaniały uśmiech 




Żebyś nigdy nie przestawał śpiewać bo Twój głos jest NIESAMOWITY




Żebyś zawsze był tak samo zboczony jak teraz




Żebyś częściej pokazywał się bez koszulki bo od tego miliony dziewczyn na świecie doświadczają zgonów  




 Żeby jeleń w Twoim wykonaniu wyglądał zawsze tak samo pięknie



Żebyś często jadł banany booo...to bardzo zdrowe




Żebyś w końcu zbrzydnął bo przez Ciebie nigdy nie znajdę sobie chłopaka!




 Żebyś zawsze miał najlepszych przyjaciół na świecie i umiał to docenić




Żebyś nigdy, przenigdy nie zapomniał, że my-Directioners zawsze jesteśmy z Tobą i zawsze możesz na nas liczyć





I na końcu żebyś nigdy nie przestawał robić tego co kochasz bo tylko wtedy życie ma sens



                                                                                      Cat

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 13

Rozdział dedykuję:
Megan Ross

 Krętymi schodami zeszłam na dół gdzie czekał na mnie tata. Nie chciałam zaczynać z nim rozmowy ale on jak zwykle musiał wtrącić swoje trzy grosze.
-Cieszę się, że jednak zdecydowałaś się iść na tą kolację.- w duszy prychnęłam. A czy miałam jakiś wybór?- Lucas to dobry człowiek. Mam nadzieję, że miło spędzicie czas razem.- jakoś nie umiem sobie tego wyobrazić.- Proszę Mary abyś zachowywała się stosownie.- a oczywiście, o to nie musisz się martwić.
-Tak, postaram się spędzić ten czas miło.- odpowiedziałam mrugając kilkakrotnie oczami. Nie widząc sensu w dalszej wymianie zdań po krótkim pożegnaniu skierowałam się do drzwi. Wyszłam z pałacu i zobaczyłam, że przed bramą czeka już na mnie czarna limuzyna. Przyśpieszyłam kroku po to oby po chwili znaleźć się przed wejściem do mojego domu. Na twarzy miałam sztuczny uśmiech ponieważ obok samochodu czekali fotoreporterzy z aparatami i kamerami. Najchętniej to nie odstępowali by mnie na krok. Nie obyło się bez głupich pytań. Czy ci ludzie są naprawdę aż tak zdesperowani żeby czytać o tym co jadłam na obiad, jaki jest mój ulubiony kolor albo w najgorszym przypadku jaki rozmiar stanika noszę? Nagle drzwi od limuzyny się otwarły a z nich wyszedł nie kto inny jak synek wicepremiera. Na jego widok zrobiło mi się gorąco, po moim ciele przeszły ciarki, a w żołądku poczułam nieprzyjemne ukłucie. Błagam niech to już się skończy. Lucas miał na sobie idealnie dopasowany, czarny garnitur i krawat w tym samym kolorze. Jego włosy były delikatnie uniesione do góry na żelu. Muszę stwierdzić, że wyglądał cholernie dobrze. Niestety to nie zmienia faktu o moim przerażeniu związanym z tym spotkaniem. Paparazzi jak zwykle wykrzykiwali jakieś niezrozumiałe pytanie i uwieczniali całe zdarzenie robiąc niezliczoną ilość zdjęć. Starałam się nie pokazywać jak bardzo mnie to denerwuje i przystanęłam na chwilę dostarczając im atrakcji jednocześnie czekając na Lucasa. Gdy ten pojawił się przy mnie ponownie zalała mnie fala nieprzyjemnego ciepła. To było coś zupełnie innego niż znajdowanie się w towarzystwie Hazzy. Przy Harrym czułam się w pewnym sensie sobą. Nie musiałam nikogo udawać. Nie byłam spięta i zdenerwowana. Natomiast Lucas dostarczał mi gęsiej skórki na całym ciele.
-Mary.- skinął głową po czym pocałował zewnętrzną stronę mojej dłoni. Prawie wręcz czułam jak w tym miejscu jak za dotknięciem magicznej różdżki wypala mi się skóra. To uczucie było okropne.
-Dzień dobry Lucas.- cieszę się, że jako małe dziecko zostałam nauczona ukrywania emocji. To się bardzo przydaje w takich chwilach jak ta. Czasem perfekcyjnie mogłam ukryć strach, smutek, złość czy przerażenie.
-Pięknie wyglądasz- szepnął mi do ucha. Zadrżałam. Mam nadzieję, że tego nie zauważył i nie czerpał satysfakcji z tego jak na mnie działa. Powoli otworzył mi drzwi do samochodu i czekał aż do niego wsiądę. Kiedy z powrotem je zatrzasnął i okrążył limuzynę wzięłam głęboki oddech. Wszystko będzie dobrze Mary.
Takiej wersji chcę się trzymać.

 Podczas jazdy tępo wpatrywałam się w krajobraz za oknem. Mimo, że bardzo często widziałam swoje miasto, za każdym razem odkrywałam coś nowego. Przejeżdżaliśmy właśnie nad Tamizą. Mimowolnie na moją twarz wkradł się uśmiech gdy przypomniałam sobie o spotkaniu z Harrym. Ja- świeżo upieczona osiemnastolatka. Zdruzgotana oraz użalająca się nad swoim życiem i on. Nie wiem czemu wtedy od niego nie uciekłam. Kierowało mną coś innego. Coś czego nigdy wcześniej nie czułam.
-O czym tak myślisz?- na Ziemię z powrotem  przywołał mnie głos Lucasa.
-Próbuję poukładać sobie pewne sprawy.- pewna siebie odwróciłam głowę, gotowa aby spotkać jego mrożące krew w żyłach tęczówki.
-A czego one dotyczą jeśli można wiedzieć?- wpatrywałam się w niego z lekko przymrużonymi oczami.
-Przeszłości, przyszłości.- odpowiedziałam lekko przechylając głowę w bok. 
-Czasami najlepiej skupić się na tym co jest teraz. Przeszłości nie zmienisz, a w przyszłość nie należy wybiegać.- odwróciłam się od jego natrętnego spojrzenia zastanawiając się tym co powiedział. Czy w tym była jakaś ukryta aluzja? I powiedział to on?

 Nasza limuzyna dotarła na miejsce po parunastu minutach. W czasie naszej podróży Lucas starał się jeszcze kilka razy nawiązać rozmowę ale ja szybko odpowiadałam na jego pytania półsłówkami. Po pewnym czasie zgaduję, że znudziło mu się i przestał nawiązywać ze mną kontakt w jakikolwiek sposób. Od samego początku wiedziałam gdzie jedziemy. Najbardziej ekskluzywna restauracja w całym Londynie. Oh, błagam Mary. To takie oklepane! Cicho bądź! Skarciłam się w myślach. Z tego wewnętrznego zdenerwowana zaczynam gadać sama ze sobą. Z pewnością zamkną nas w psychiatryku. Co do tego to mogę się zgodzić. Jestem nienormalna.

 Od dziecka uwielbiałam niespodzianki. Niestety po pierwszym spotkaniu z Lucasem mogłam wywnioskować gdzie odbędzie się nasza kolacja. Nie byłam zdziwiona ani zaskoczona kiedy nasz samochód stanął przy tym budynku. Cierpliwie czekałam na swoim miejscu aż Lucas otworzy mi drzwi. Kiedy już to zrobił i wysiadłam z samochodu zalała nas fala blasku fleszy. Fotoreporterzy musieli śledzić nas przez cały czas. Nie zwracając na nich uwagi skierowałam się w stronę wejścia do restauracji. Razem z rodzicami przychodziłam tu bardzo często. Niedzielne obiady jedliśmy właśnie tu. Wystrój pomieszczenia był utrzymany w ciepłych barwach. Na każdym stoliku można było zobaczyć kremowy obrus, a na nim wazon z fioletowymi tulipanami. Tulipany to chyba moje ulubione kwiaty. Pamiętam, że jako dziecko chodząc do tego lokalu, co tydzień obsługiwał nas ten sam miły kelner. Zawsze przy wyjściu dawał mi jednego z tych pięknych kwiatów. Z perspektywy czasu wydaje mi się to naprawdę słodkie.

 -Co państwu podać?- do naszego stolika podszedł wysoki kelner. Lucas zamówił dla siebie owoce morza.
-A dla Ciebie co będzie?- zapytał z uniesionymi brwiami. Z doświadczenie wiem, że mają tu niesamowita kuchnię włoską.
-Bruschetta.- nie znaczyło to nic innego jak zwykła grzanka z pomidorem. Ze względu na moje zdenerwowanie nie miałam największego apetytu.
-Poprosimy jeszcze Chianti. Najlepiej z rocznika 1988.- jeśli myśli, że dam się upić winem to się grubo myli.
-Ja nie piję.- odpowiedziałam zanim kelner zdążył odejść.
-W takim razie dwie szklanki wody.- popatrzył na mnie pytająco. Na znak, że się zgadzam kiwnęłam potakująco głową.
-Czym się zajmujesz?- zapytałam nie tyle co z ciekawości jak z grzeczności.
-Jak już wiesz mój ojciec jest wicepremierem. Za kilka lat to ja będę mógł przejąc jego posadę.- odpowiedział dumny. Szczerze mówiąc nie wiedziałam czym on się tak właściwie chwali. Naprawdę podziwiam takie osoby, które pomimo tego, że mogłyby dzięki swoim układom albo koneksjom rodziców osiągnąć sukces chcą go jednak zawdzięczać sobie i swojej ciężkiej pracy. Lucas zdecydowanie nie należał do tej grupy ludzi.
Rozumiem.- powiedziałam po czym ugryzłam kawałek grzanki.
-A ty masz jakieś ambitne plany na przyszłość?- zapytał odkładając sztućce.
-Nie wbiegam w przyszłość. Staram się skupić raczej na teraźniejszości.- odpowiedziałam jego własnymi słowami. Popatrzył na mnie z lekkim błyskiem w oku, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.
-Wybacz, muszę wyjść. Będę za parę chwil.
-Naturalnie.- po tych słowach wstałam od stolika i skierowałam się do toalet. Weszłam do pomieszczenia i spojrzałam w lustro. Widok był identyczny jakiego się spodziewałam. Krucha dziewczyna, która na pierwszy rzut oka wydaje się być silna i spokojna. Niestety to tylko zmyłka. W jej oczach kryje się strach i przerażenie. Jest bezbronna. Wzięłam głęboki wdech. To za niedługo się skończy.

 Wolnym krokiem wyszliśmy z restauracji. Właśnie zaczęło padać. Na swojej skórze poczułam kilka malutkich kropel. Szybko wsiedliśmy do limuzyny unikając tłumu paparazzi. Gdy byliśmy w trakcie jazdy zadzwonił mój telefon. Nie patrząc na wyświetlacz przejechałam palcem po zielonej słuchawce i przyłożyłam urządzenie do ucha. 
-Tak słucham?- starałam się brzmieć naturalnie ale moje serce zabiło dwa razy szybciej gdy usłyszałam dobrze mi znany głos.
-Mary? Nie spodziewałem się, że odbierzesz. Czy moglibyśmy się spotkać?- zapytał jakby trochę zestresowany.
-Harry, nie sądzę żeby to był dobry pomysł. Nie potrzebuję wyjaśnień jeśli o to ci chodzi.- prawie szepnęłam.
-Ale ja chcę ci to wytłumaczyć. Proszę.- powiedział błagalnie.
-Za pół godziny, a teraz wybacz ale nie mogę rozmawiać.- przygryzłam wargę spoglądając na Lucas'a. Wydawał się być zainteresowany moim telefonem.
-Mogę wiedzieć kto to był?- zapytał kiedy schowała telefon z powrotem do torebki.
-Przepraszam ale nie mam obowiązku ci tego mówić.- ręce mi się trzęsły.
-Naturalnie.
***
Witam Kochani! Jak tam weekend mija? Przepraszam za rozdział bo uważam, że wyszedł beznadziejny. Zdania bez ładu i składu, błędy...No cóż pisałam go jadąc niewygodnym samochodem po wyboistej drodze. Jak będę miała chwilę to go sprawdzę i poprawię te nieszczęsne błędy. Mam nadzieję, że się nie obrazicie.
Jak zwykle zapraszam na aska.
Miłego dnia i całego następnego tygodnia Wam życzę bo nie wiem czy w międzyczasie jakiś rozdział się pojawi.

                                                                                                                        Cat